26 Grudnia 2021

Drugi dzień świąt „Zimowych”. Nie wolno już oficjalnie używać nazwy Święta Bożego Narodzenia.

W zasadzie tradycyjna nazwa też nijak ma się do rzeczywistości i też została narzucona w pewnym okresie historycznym, ale przyzwyczailiśmy się. Kolejny powód, by podzielić ludzi. Tak, jakby od tego zależało nasze życie i szczęście. Od etykiet.

Te zmiany mają głębsze znaczenie i nie każdy się nad tym zastanawia. Jeśli weźmiemy pod uwagę jak bardzo jesteśmy od zawsze okłamywani dosłownie we wszystkich sferach naszego życia, nie skakalibyśmy sobie tak do gardeł. Przypuszczam, że zjednoczylibyśmy się i porzucili myśli o rywalizacji.

OK. Nie będę się nad tym rozwodzić. To, co dzisiaj mnie interesuje, to kolejny zwrot w poszukiwaniach. Od wczoraj obejrzałam wszystko, co jest dostępne tutaj, do tej pory na temat naszej historii. Nie wrzuciłam jeszcze wszystkiego, ale zrobię to. Wciąż nie wiem, gdzie leży prawda, jednak jedno wiem na pewno.

Po wczorajszym wielogodzinnym seansie wszystko zaczęło mi się układać w całość. Bóg istnieje. Tak myślę. I jednak myliłam się, pisząc nie tak dawno, że nie potrzebujemy ani miłości, ani wdzięczności do manifestowania cudów.

Potrzebujemy tych emocji, ale nie bezpośrednio do manifestowania cudów, tylko do uruchomienia czegoś…. co steruje naszym DNA. Jeszcze za wcześnie na konkluzje. Dopiero mielę to w głowie. Mam taki natłok myśli i czuję się nawet w euforii, że zaczyna wyłaniać się jakiś większy obraz.

Nie odważę się ruszać tematu słońca, księżyca czy ziemi, ponieważ autor filmów w doskonały i przejrzysty sposób to przedstawia. Poza tym dodatkowa interpretacja może tylko wprowadzić zamieszanie, a ja nie jestem ekspertem od astronomii. Jednak czuję gdzieś tam głęboko, jakie to wszystko jest oczywiste, a nie widzieliśmy tego wcześniej.

Z drugiej jednak strony, może być tak, że skoro dotknęłam pewnego tematu, czyli na jakimś „metafizycznym” poziomie się z nim zsynchronizowałam, zagłębiam się akurat w taki wątek, który został mi niejako przypisany z racji skierowania się w jego stronę i też wcale nie musi być prawdziwy.

Fascynujące jest to ciągłe odkrywanie nowych wątków. Zastanawiam się jedynie, jaki jest tego cel. Zwroty akcji, zmiana punktów widzenia, uwierzenie i porzucenie wierzeń…

Nieważne. Teraz i tak do tego nie dojdę. Póki co rozkoszuję się poznawaniem nowych idei. Być może znudzą mi się za jakiś czas, ale być może jest to właśnie życie, o jakim zawsze marzyłam. Zawsze chciałam mieć dostęp do wiedzy i korzystać z niej wtedy, kiedy ja chcę, a nie kiedy mogę.

Dzisiaj rano obudziłam się z myślą, że muszę wstać i dokończyć oglądanie ostatniego filmu. Wczoraj byłam zbyt śpiąca, żeby wytrzymać i rozumieć. Oczy mi się zamykały, głowa opadała i zdecydowałam się przerwać te tortury.

Rankiem zeszłam na dół, nastawiłam wodę na kawę po turecku dla siebie i przygotowałam kawę w maszynie dla mojego mężczyzny. Kiedy zaparzyłam moją, przekręciłam kurek w ekspresie i czarny, gęsty szatanek leniwie wlewał się do mikroskopijnej filiżaneczki.

Tegoroczne święta są jeszcze lepsze od poprzednich. Właściwie od 8 lat każde święta są lepsze i lepsze. Co rusz mogę powiedzieć, że to najlepsze święta w moim życiu. Może jedynie 6 lat temu były bardzo smutne, bo w grudniu zmarła moja siostra, ale to był taki element trochę poza sferą mojej nowej drogi w życiu.

A więc cała ta wiedza, która spadła na mnie w ciągu ostatnich kilku dni, tak naprawdę pokazuje mi, że zatoczyłam koło. Przez 8 lat studiowałam biblię. Miałam to szczęście mieć za przewodnika cudownego pastora, znającego perfekcyjnie hebrajski, który z wielką pasją przedstawiał mi biblię, jakiej nie znałam. Kiedy masz dobrego nauczyciela, pokochasz temat. Zupełnie jak z łaciną, którą wykładała mi nauczycielka włoskiego. Fenomenalny język, a wręcz wielka filozofia.

Zatoczyłam koło i wróciłam tam, gdzie zaczęła się moja przygoda z biblią i Bogiem prawdziwym.

Jedno jest pewne. Żyjemy w królestwie szatana. Czymkolwiek to jest. Żyjemy w najmroczniejszym miejscu, jakie być może istnieje na świecie, ale nie jesteśmy bezbronni. Mamy do dyspozycji PRAWO WYBORU.

Rozpisałam się trochę, więc na dziś kończę. Zabieram się za książkę. Tak bardzo chciałabym się dowiedzieć, czym i kim jesteśmy my ludzie. Po co tu jesteśmy i dlaczego w tym piekle, a jednocześnie raju.

Wiem, że brutalnie przerwałam wątek, ale sama muszę jeszcze to ogarnąć, czym naprawdę jest prawo wyboru, bo nie jest tylko tym, co wiemy. To coś większego.