23 lata w różnych biznesach siedziałam, bo chciałam kasy, kasy, kasy…
Ale kiedy kasy nie było, stwierdziłam, że skoro już jestem w biznesie, to nauczę się czegoś pożytecznego.
Zaczęłam się uczyć i dzielić tym, co wdrażałam w praktykę od razu.
I nagle kasa zaczęła płynąć.
Bo kasa, pieniądz, mamona to atrybut, a nie cel i pojawi się bezapelacyjnie natychmiast, gdy skierujemy swoja uwagę na dzielenie się z innymi. Cokolwiek to nie jest.
Tak samo jest z miłością. Dopóki za nią latamy, ona ucieka 🙂
Wiem, że kiedy trzeba płacić rachunki i komornik puka do drzwi, to trudno przestać myśleć o pieniądzach, ale tu z pomocą przychodzi ktoś, kto nas nauczy, jak sobie i z tym najtrudniejszym przeszkadzaczem poradzić.
Nie ma cudów. Jeśli nie zweryfikujesz swoich priorytetów i nie zakochasz się w tym, co robisz i nie pochłonie Cię to bez reszty, być może osiągniesz coś, ale zatrzymasz się i może nawet odpadniesz, bo nie wytrzymasz monotonii, która na początku jest niezbędna i zapomnisz o swoich marzeniach, które nie były wystarczająco mocne.
Idź tam, gdzie rwie się dusza, a nie kieszeń.