Miałam kiedyś salon kosmetyczny, który świetnie prosperował. Zajmowałam się makijażem permanentnym, przedłużaniem rzęs i szkoliłam z rzęs.
Kochałam to i myślałam, że będę się tym zajmować do końca życia. Jestem typem osoby, u której musi dużo się dziać. Angażowałam się w różne projekty i kiedy inni świętowali sukces, ja w głowie miałam już plan na kolejne przedsięwzięcie.
W szczytowym momencie byłam świeżo upieczoną mamą, prowadziłam gabinet, szkoliłam, byłam przedstawicielem handlowym producenta robotów kuchennych i studiowałam podyplomówkę.
Krótko mówiąc, nie nudziłam się.
Niby lubiłam wszystko, co robiłam, ale gdzieś tam z tyłu głowy czułam, ze życie ucieka mi przez palce. Chciałam mieć coś swojego, wyjątkowego, coś, dzięki czemu będę mogła wyrażać siebie.
Problem polegał na tym, że pracowałam od rana do wieczora. W pierwszej ciąży pracowałam do połowy 7 miesiaca i pewnie pracowałabym dalej, gdyby nie potworne bóle kręgosłupa.
Chodziłam na rehabilitacje 2 razy w tygodniu, aż w końcu moja fizjoterapeutka dała mi ultimatum: idź na L4 albo przestań do mnie chodzić, bo mimo zabiegow jesteś w coraz gorszym stanie.
Nie muszę chyba mówić, że na własnej działaności L4 nie pokrywa nawet kosztów stałych… Musiałam szybko znaleźć zastępstwo, żeby zatrzymać choć część klientek i zachować płynność finansową.
Do pracy wróciłam kiedy Lenka miała niecałe 2 miesiące.
Innym razem z przepracowania doznałam kontuzji barków. Nie mogłam praktycznie w ogóle poruszać rękami bez uczucia przeszywającego bólu. Groził mi tzw. zamrożony bark. Byłam wyłączona z pracy na 7 tygodni. Problem sprawiało mi umycie zębów, czy uczesanie włosów, a co dopiero wykonywanie zabiegów na klientkach.
Wtedy dotarło do mnie, że moja praca nie jest zajęciem do końca życia. Zdarzyły się i będą się w życiu zdarzać sytuacje, które raz na jakiś czas wykluczą mnie z pracy.
Przebudziłam się i zauważyłam, że z moim mężem mijamy się w drzwiach. On wraca z pracy, ja wychodzę, widujemy się tylko na „dzień dobry” i „dobranoc”.
Mysle, że nic nie dzieje się bez przyczyny i wystarczyło zauważyć całą lawinę znaków. Postanowiłam z tym skończyć.
W tamtym czasie stawiałam już pierwsze kroki w swoim biznesie online i osiągałam pierwsze sukcesy.
Startowałam z pakietem kapsułek TRIO i koktajlami. Po kilku tygodniach, kiedy zauważyłam u siebie ogromne zmiany, zamówiłam dla córki żelki i omegę dla nas wszystkich. Zaczęliśmy jeść naprawdę zdrowo i uzupełniać dietę o produkty Juice Plus. Zaczęłam żyć tym nowym życiem pełnym energii i cieszyć się każdą chwilą.
Wkrótce osoby z mojego otoczenia zaczęły interesować się i pytali na czym polega transformacja, którą przeszłam. Coraz więcej ludzi budziło się z własnego snu na jawie i sięgało po zmiany.
Zdecydowałam się dokończyć studia, ale wycofałam się z bycia przedstawicielem handlowym tamtej firmy, stopniowo wygaszałam też działalność w salonie. Skupiłam się na rozwoju mojego biznesu online. Dzisiaj wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu, bo…
To był pierwszy krok w stronę życia na naprawdę własnych warunkach.
Nie będę opowiadać o tej wygodzie robienia biznesu z kanapy, o czasie wolnym, ani o tym, że jestem w domu obok mojego dziecka wtedy, kiedy mnie potrzebuje. Teraz widzę, jak niesamowite możliwości daje biznes online. To jest rozwiązanie na miarę naszych czasów.
Rozwój osobisty zawsze był dla mnie ważny, ale dopiero teraz czuje, że naprawdę wzrastam. Mam dostęp do szkoleń i warsztatów za które ludzie płacą tysiące złotych. Wiem, bo sama kiedyś tyle płaciłam, żeby się rozwijać. Są to szkolenia, które przydają się zarówno w biznesie, jak i życiu osobistym. Otaczają mnie ludzie, którzy wiedzą, czego chcą, spełniają marzenia i wyznaczają sobie kolejne cele.
Dzisiaj mój biznes kwitnie i dołączają do mnie inne kobiety, często zabiegane zapracowane mamy, które tak jak ja kiedyś stoją w miejscu, a ich świat pędzi do przodu.
Moj biznes jest stabilny, a najlepiej przekonałam się o tym, kiedy pod koniec drugiej ciąży postawiłam na odpoczynek. Nie pracowałam, a zarabiałam i zdobywałam kolejne bonusy. Przekonałam się też wtedy, że mogę liczyć na osoby z mojego zespołu, że pomogą mi kiedy będę tego potrzebować.
A co najważniejsze, robię to wszystko będąc w domu, bo ten biznes robi się „z kuchni”, w dowolnym miejscu na świecie, wystarczy mi telefon lub komputer i dostęp do internetu.
Od momentu kiedy jestem w biznesie z Juice Plus, moje życie odwróciło się o 180 stopni. Nauczyłam się nowego życia, sama decyduje o tym, kiedy mam czas na pracę, a kiedy na spacer z rodziną.
Pracuję w branży zdrowego żywienia, a coraz więcej ludzi się tym tematem
interesuje. Każdy chce mieć doskonałą odporność – wiadomo, że uzyskamy ją tylko wtedy, kiedy będziemy o siebie dbać.
Prawda jest taka, że jak działasz w branży kosmetycznej, wiesz sporo o kosmetykach. W branży finansowej, wiesz sporo o finansach. Natomiast kiedy pracujesz w branży zdrowego żywienia, to wiadomo, że mocno siedzisz w tym właśnie temacie.
To nie jest tylko biznes, to mój nowy styl życia!
Jeśli doczytalas moją historie do tego momentu, to znaczy ze jesteś na etapie podejmowania ważnej decyzji.
Nie czekaj już dłużej, zorganizuj swój plan B, który tak jak u mnie, może z czasem stać się Twoim planem A.
Wcześniej wydawało mi się, ze mam fajne życie, ale dopiero teraz korzystam z jego uroków i nie wyobrażam sobie żyć inaczej.
Jeśli chcesz zrobić coś dla siebie, teraz jest idealny moment – nie będzie lepszego.