Która z Was robiła babki z piasku?

Ja robiłam. Jeszcze dziś pamiętam, jak mnie to bardzo zajmowało.

Przyszła do mnie mała myśl. Nie dawała mi spokoju. Rosła. Rozpychała się na wszystkie strony i nie pozwalała o sobie zapomnieć.

Przyglądałam się jej i tematowi, który mi podsuwa.

Wdzięczność, jako pierwsza.

Jaki cudowny temat. Wdzięczność, miłość, dobroć, współczucie…

Mam wrażenie, że słowo wdzięczność, podobnie jak miłość, fizyka kwantowa, istota świetlista to zwroty nie z tego świata i nie mają żadnego przełożenia na rzeczywistość.

Czasem na grupach widzę posty typu: “Za co jesteś wdzięczny dzisiaj?”

Z komentarzy wylewa się morze wzruszenia, wdzięczności, miłości, najwyższych uczuć na tej ziemi, które zostają tam na tej grupie. Kobieta, która jest wdzięczna za to, że zjadła pyszne śniadanie, zamyka Facebooka i kłóci się z mężem, albo na odwrót. Zapomniała już, że jest wdzięczna.

Wszyscy to robimy, bo wszyscy chcemy czuć te emocje, ale ich nie znamy. I wcale ich znać nie musimy.

Ziemia to nie jest astral. To nie jest niebo ani piekło. Nasze emocje nimi są.Przychodzimy tutaj po to, by doświadczać, żywiołowo wszystkiego, co możliwe. To taka zabawa Boga, który przez nas doświadcza i dopóki jesteśmy tutaj w skafandrach, musimy doświadczać ziemskich rzeczy.

Ostatnio ktoś zwrócił się do mnie “Świetlista istoto”…

Nie jestem świetlistą istotą. Jestem świadomością zamkniętą w ludzkim ciele, czyli kompletną całością zdolną do życia tutaj w wymiarze 3D.

Mam wrażenie, że ludzkość tak bardzo pragnie odmiany i czegoś innego tu na tej płaszczyźnie, że wierzy, iż jesteśmy już w 5D.

Ja czuję, że to jest kolejne zwiedzenie, które prowadzi do wielu złych rzeczy. Człowiek czuje się “oświecony” i przestaje pragnąć doświadczania na ziemi. Wierzy, że ziemskie rzeczy już go nie dotyczą i zaniedbuje prawo:

Co boskie, oddaj Bogu, co cesarskie, oddaj cesarzowi. Zatem musi być zachowana równowaga. Nie chodzi przecież o dziesięcinę czy inne podatki. Chodzi o ciało. Jeśli nie zaspokoimy podstawowych potrzeb ciała, nie damy rady się wznieść na wyższy poziom.

Niezaspokojony “skafander” będzie nam przeszkadzać. Będzie wysyłać miliony impulsów do mózgu, tu nas zaboli, tu zaswędzi, tutaj głód się odezwie, cokolwiek…

Ja też przez chwilę myślałam, że na ziemi nie trzeba już za wiele robić, byle przeżyć i doczekać wzniesienia. To, co mnie otrzeźwiło to rachunek za internet i kolejne trzęsienie ziemi w ubiegłym tygodniu, kiedy poczułam prawdziwy, fizyczny paraliżujący strach, kiedy rzeczy spadały z wielkim hukiem.

Przychodzimy na ziemię po coś. Tak naprawdę nikt nie wie po co. NIKT. Każdy, kto mówi, że wie, kłamie.Nikt z nas nie może zagwarantować, że jego myśli są jego myślami, a nie programem. Nie wiemy kim, ani czym jesteśmy. Wszystko bazuje na domysłach, hipotezach, jak medycyna akademicka.

Kiedy zaczynałam moją przygodę z zarządzaniem rzeczywistością, nie bawiłam się w uczucia wyższe. Bawiłam się w obserwowanie swoich myśli. Podstawą była beznamiętność i niepozwalanie sobie na emocje, ponieważ emocje to nadmierny potencjał uniemożliwiający otrzymywanie i na dodatek uruchamiający siły równoważące, które mogą wywołać piekło.

Kiedy obserwujesz swoje myśli, kontrolujesz świat. Twój świat. Zatem nie ma tu miejsca na wdzięczność czy miłość.

Nie zdawałam sobie z tego wcześniej sprawy, ale wróciło to do mnie jak bumerang. Każda książka, która dała mi skuteczne narzędzia, mówiła o tym, by być neutralnym.I to był czas, kiedy tworzyłam największe cuda. Mój “dziennik wdzięczności” ma z wdzięcznością wspólnego tylko tyle, że się tak nazywa, ale w środku nie ma nic takiego. Kiedy go otwieram, staję się architektem mojej rzeczywistości i w nim konstatuję mój los.

Neutralność w każdej sferze przynosi nieprawdopodobne rezultaty. Do dziś w uszach moich partnerów dzwoni moje: beznamiętnie, które powtarzałam od lat na każdym zoomie. Nie dajcie się ponosić emocjom…

Jedna z dziewczyn, z którą pracuję pisze mi na messengerze szczęśliwa, że zrobiła sobie seansik medytacyjny. Włączyła relaksującą muzykę i odpłynęła… Medytacja była tak silna, że ze wzruszenia się popłakała.

Odpisałam jej:

“Niedobrze.

Ze szczęścia się nie płacze. Płacz oznacza, że głęboko w sercu jest smutek i tęsknota. Ludzie mówią, że płaczą ze szczęścia, ale tak naprawdę płaczą, bo mają świadomość – program, że to coś jest na chwilę, albo to tylko iluzja.

Więc kiedy jesteś w sytuacji gdy masz wszystko, uczucie szczęścia to przede wszystkim błogostan. Bez niepotrzebnych egzaltacji, które są nienormalnym stanem i prowadzą do płaczu.

To nie była wizualizacja tylko zawoalowana tęsknota.

Płacz bez bólu wewnętrznego jest tylko ze śmiechu, gdzie wszystko się trzęsie i pracują inne partie ciała.”

I dlaczego tak uważam?

Ponieważ wizualizacja, slajdowanie czy tworzenie własnej rzeczywistości musi bezwarunkowo odbywać się tu i teraz.

W tu i teraz wszystko jest. Jeśli trzymam w ręku telefon, o którym marzyłam, to już go nie pragnę. Nie mam takiej potrzeby, bo tu i teraz on już jest. Mam go.

To samo z każdą inną rzeczą. Natomiast bardzo często nasze myśli zmieniają kierunek i nie zauważamy tej zmiany. One wychodzą z tu i teraz i podążają w przeszłość lub w przyszłość. Tam nie ma tej rzeczy lub już ją straciliśmy i jest albo tęsknota, albo smutek i tęsknota, bo z tyłu głowy mamy pewność, o której świadomie nie mamy pojęcia, że nigdy tej rzeczy mieć nie będziemy.

Kiedy wchodzisz do piaskownicy, żeby pobawić się foremkami, nie masz czasu ani nawet nie pamiętasz o tym, by być wdzięczną. To, co dzieje się w Tobie, to pełna koncentracja na tym, co trzeba po kolei zrobić. Piasek wystarczająco mokry, więc kopiesz głęboko, bo to, co jest na wierzchu, jest suche i babka nie wyjdzie.

Znajdujesz mokry piasek ubijasz go w foremce, ostrożnie odwracasz, oklepujesz i w pełnym skupieniu podnosisz foremkę. Co się dzieje gdy Twoje dzieło jest nieskazitelnie gładkie? Jakie uczucia temu towarzyszą?

Wdzięczność? Miłość?

A może radość, ale najbardziej duma? Satysfakcja?

A więc usystematyzujmy to: Najpierw plan w głowie, jakie budowle zrobię. Potem silne skupienie, następnie ekstremalnie mocne oczekiwanie rezultatu i… satysfakcja.

Które dziecko w tym konkretnym momencie wiem, że istnieje coś takiego jak wdzięczność?

Mówienie mu w tym momencie, że ma być wdzięczne, będzie torturą.

Czujemy się dobrze. I to jest nasze zadanie, czuć się dobrze i jestem przekonana, że dobre samopoczucie to nasz ziemski wyraz wdzięczności i miłości, a nie opowiadanie całemu światu, za co jestem dzisiaj wdzięczna.

꧁ ? ??́?̇??? ????? ? ꧂