Zrobiłam sobie bilans przez święta. Przekopałam się przez stosy rozmów, wyników w tabelkach i zdjęć z „przed i po”.

W sumie wiedziałam o tym, ale po dokładnej analizie na papierze uderzyła mnie oczywistość tego faktu.
To tak odnośnie poprzedniego wpisu.
Wyniki są powalające. Przynajmniej u mnie, a mianowicie jest jedna zasada, której nie da się przeskoczyć.
Każdą z kobiet, które były lub są w programie, mają wyniki i świetnie im idzie w trakcie lub po, cechuje ogromne poczucie humoru, bardzo pozytywne nastawienie do innych i ciepło.
One w 100% osiągają swoje wyniki i z reguły bardzo solidnie trzymają się planu.
Natomiast te poważne i sztywne matrony praktycznie nigdy nie docierają do mety.
Świat zmienia się na naszych oczach i nie tylko. W zasadzie już nie ma dualności, albo jesteśmy w fazie przejścia. To znaczy, że teraz jeszcze łatwiej przyjdzie do nas to, co sobie zażyczymy.
I uwaga! Dokładnie to, co napisałam – co sobie zażyczymy.
I obojętnie czy to będzie odchudzanie, zarabianie pieniędzy, budowanie szczęścia rodzinnego, właśnie teraz jak nigdy wcześniej należy ekstremalnie skupić się na stosunku do siebie i innych.
To jest czas wyrabiania w sobie nawyku zachwycania się sobą. Zachwycania się otoczeniem. Zachwycania się innymi. Ale najpierw sobą. Zaczynamy od własnego podwórka.
Trudne? Wcale nie! To tylko kwestia decyzji. W prawo lub w lewo. Nie ma drogi pomiędzy.
Właśnie dlatego prawdziwi Transerferzy dostają wszystko łatwo i przyjemnie. Jeśli nie przychodzi do Ciebie obfitość w taki właśnie sposób, to czas to zmienić. W każdym razie teraz jest ważny moment na to, by otworzyć oczy.