Koktajl błonnikowy

Postanowiłam pożywić dzisiaj moje bakterie acidofilne, żeby poprawić ich stan oraz ogólnie kondycję mojej flory bakteryjnej.
Myślę, że czegoś zaczyna mi brakować już od dawna, bo od kilku dni mam problem ze stawem kolanowym i pod dłuższym siedzeniu w bezruchu, energicznie wstając, prawie upadam, bo moje prawe kolano nie chce mnie dźwigać i akcentuje to przeszywającym bólem.

Brakuje z pewnością kolagenu i wielu innych witamin, które zamierzam wydobyć w ciągu kilku tygodni od moich kochanych bakterii acidofilnych. To one są odpowiedzialne za produkcję większości witamin w naszym organizmie.

Do koktajlu wybrałam dziś kilogram marchewek, kilogram jabłek, ok 2 kg arbuza.
Marchewki i jabłka przepuściłam przez sokowirówkę, a arbuza zmiksowałam w blenderze, dodając do niego sok. Nie cały oczywiście, bo było go bardzo dużo.Po wymieszaniu wszystkiego, do blendera wlałam około pół litra mieszanki owocowej oraz ok 220 ml namoczonych nasion.

Nasiona przygotowałam przedwczoraj w ilości:

1 łyżka stołowa słonecznika w łupinach,
1 łyżka stołowa nasion dyni w łupinach,
1 łyżka stołowa siemienia lnianego,
1 łyżka stołowa ostropestu plamistego.

Całość ponownie zmiksowałam w blenderze tak, aby nasiona były jak najdokładniej rozdrobnione. Zazwyczaj nasiona mielę w młynku do kawy, na sucho oczywiście, ale tym razem je namoczyłam. Efekt jest taki, że czuje się bardziej łupinki i maź nasion siemienia lnianego.

Pijąc taką mieszankę owocową z nasionami, wydaje się, jakbym dodała banana, czego nie zrobiłam. Masa nasion daje taki smaczek.

Resztę koktajlu bez nasion powlewałam do szklanek i wstawiłam do zamrażarki. Nie zrobiłabym tak dużej ilości, ale dosyć długo czekałam na ten moment i marchewka powoli zaczynała tracić swoją jędrność, natomiast jabłka w te gorące dni zaczęły zbyt szybko dojrzewać i po prostu musiałam je wszystkie wykorzystać.

Jutrzejszy koktajl będzie już z nasionami mielonymi, w tych samych proporcjach.

Korzyści? Niezliczone.
Bakterie acidofilne pomagają zachować homeostazę w jelitach, a przez to w całym organizmie, nie dopuszczając do przerostu candidy, produkując niezbędne witaminy, oszczędzając w ten sposób mój portfel na wiele sposobów. Miedzy innymi nie muszę kupować żadnych suplementów, żeby się wspomagać od zewnątrz, nie muszę obawiać się, że jakaś witamina będzie dostarczona w zbyt dużej ilości, mam spokój i wiem, że za kilka tygodni odczuję kolosalne zmiany.

Zaczną rosnąć paznokcie zdrowe, włosy, skóra się poprawi i nie będzie problemów z wypróżnianiem.
Co jeszcze? Najważniejsza rzecz!

Koktajl „błonnikowy” bo tak powinnam nazwać tę mieszankę, wyleczy każdego z głodu komórkowego, co znaczy, że znika chęć przegryzienia czegoś między posiłkami. Jest to fantastyczny regulator, który bardzo polegam osobom zmagającym się z nadwagą i walczącym z nadmiernym apetytem.

I na sam koniec najlepsze: jakby przypadkiem, znika wystający brzuszek!