Poza Mną Nie Ma Nic?

Czasami jeżdżę lub chodzę po mieście i wyobrażam sobie, że świat stał się pusty. Że nie ma na świecie nikogo oprócz mnie.

Te obrazy są bardzo wyraziste i przyjemne. Po chwili zaczynam się zastanawiać, skąd te myśli?
Czy one są naprawdę moje?
Skąd przychodzą?
Czy naprawdę mam dostęp do pola energoinformacyjnego?
Czy to nie jest kolejny hologram, który sama sobie stworzyłam?

A może tych ludzi naprawdę nie ma, ale w moim hologramie jest przeludnienie, cyrk z chorobą, i wszyscy Ci, którzy w tym uczestniczą, wcale nie istnieją poza moim światem?

Wszystko jest ulotne. Nie mam pojęcia jak wygląda rzeczywistość.

Wczoraj przez chwilę słuchałam sesji hipnotycznej na kanale, na którym nie spodziewałabym się takiej znaleźć. Nie bardzo rozumiem, dlaczego te sesje cieszą się taką popularnością, skoro nie wnoszą niczego nowego poza tym, co już krąży w sieci.

Dobrzy kopacze umawiają się na „channeling” i niech się kręci, bo niektórzy ludzie mają potrzebę dowiadywania się wciąż na nowo tego, co już wiedzą.

Moje osobiste podejście do channelingu jest bardziej niż sceptyczne. Jakoś nikt jeszcze nie dał znać z tamtej strony jaki naprawdę ma kształt ziemia. Co kręci się wokół czego. Słońce, ziemia, księżyc itd.

Zejdźmy jednak na ziemię. Żaden kontakt z zzaświatów wcześniej nawet się nie zająknął o nadchodzącym „cyrku”. Nikt się tego nie spodziewał, chociaż wszędzie było pełno informacji od lat, że planują wyludnienie…

Ale uwaga!
Coś mi tutaj nie pasuje. Akurat ja jestem kopaczem. Wychowałam się na Dänikenie, Nexusie, Ingo Swann, a ten ostatni to już nie bylejaka pozycja, dzisiaj na indeksie i wielu, wielu innych. Czytałam wszystko, co mi w ręce wpadło, a ukierunkowana byłam na inne modele rzeczywistości.

I przez co najmniej 30 lat nie natknęłam się na informacje o planowanym wyludnieniu, aż do maks 5 lat wstecz. Ale to chyba nawet za dużo.

Mam wrażenie, że albo zmieniliśmy linię czasową, o ile ta teoria jest słuszna, albo zostaliśmy zbombardowani wyprodukowanymi na szybko informacjami, by zracjonalizować to, co się dzieje.

Nic mi tutaj nie pasuje. Kto pamięta czy 10 lat temu istniała pozycja „Mędrcy Syjonu” albo agenda 2050?
Data na opracowaniu nie ma znaczenia. Mam wrażenie, że tych dokumentów nie było. One nie istniały. To, co teraz się dzieje to nasza własna produkcja i racjonalizowanie, bo mózg potrzebuje logicznych wyjaśnień na zdarzenia, których nie rozumie, ale zapomniał, że sam to kiedyś wykreował.

Myślę o tym od jakiegoś czasu i spokoju mi to nie daje. Tak przed świętami, które nie są świętami, przed fałszywym nowym rokiem, w grudniu, na który czekają ezoterycy, że może przyjdzie zbawiciel…

Czy to wszystko jest wytworem fantazji ludzkości połączonej jedną, cyfrową świadomością?
A może my już mamy inteligencję roju, ale jeszcze niedostatecznie zaaplikowaną i tylko patrzeć, jak za rok zapomnimy o wszystkim i będziemy „JEDNIĄ”.

Różnorodność, tak oczywista w naturze zniknie…

No dobra, popłynęłam dzisiaj, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej chcę odkryć, co jest czym i czuję lekkie łaskotanie w dołku. Zawsze to mam przed kolejnym olśnieniem.

Dobrego dnia, dobrzy ludzie.