Kop z rana2

U nas słońce świeci, ale trochę mniej niż wczoraj. Jakby więcej chemicznej mgły w powietrzu.
Niebo zasnute kratownicą smug podczas gdy cała natura robi wszystko, aby jednak rosnąć.
U nas już krzaki zażółcone, pagórki zielone i aż miło patrzeć.

Gdyby nie to niebo w kratkę….

Przyznam się szczerze, że jestem na takim etapie, że nie wiem, co jeszcze można zrobić, żeby chronić się przed wszechobecną chemią, której jest jeszcze więcej i więcej.

Wchodzę do sklepu i tam sam plastik i produkty z ropy.
Nie będę się zaglębiać w pochodzenie, bo każdy, kto szpera, wie.

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z przyswajaniem wiedzy, uczono mnie, że błonnik, to najgorsza rzecz, jaką sobie zapodają kobiety, żeby schudnąć. Dawno to było bardzo i od tamtego czasu mam wbite w głowę, że nie wolno go nadużywać, a jeśli już się go stosuje, to wtedy, w przeciwieństwie do tego, co normalnie mówię, należy dużo pić, bo może się to dramatycznie skończyć.

Jednak dzisiaj przyznam, że jestem podłamana, kiedy mam iść na zakupy. Zwyczajnie boję się wkładać do koszyka produkty. Wiem, że w każdym jest masa świństw, które nie powinny się tam znaleźć.
Ten proceder trwa już co najmniej 30 lat w Polsce. Pamiętam, gdy ludzie się burzyli kiedy pierwszych 9 zakladów miesnych zakupiło w Niemczech wstrzykiwarki do mięs. Jeden z nich zgodził się na wywiad i dokładnie opowiedział, ile napompowanego mięsa zrobi z kilograma itd.
Wtedy jeszcze był to wstydliwy proceder, ale kasa kusiła.

Pracowałam w ubojni drobiu. Patroszyliśmy zabite kurczaki, kawałkowaliśmy, oddzielaliśmy mieso od kości. Kilka razy miałam zakażenie i na pogotowie jechałam, kiedy zranilam się kością.
Kurczaki czasami wisiały w chłodni, aż stawały się zielonkawe. Potem trzeba było wrzucać je do kadzi z wodą z denaturatem. Tam kurczaki sobie leżały i kiedy się wybieliły i zniknął odór, znów wracały na haki, albo do skrzyń i do sklepu.
Te, ktorych się już nie dało wybielić, zielonkawe szły do „trybowania” i na wędliny.
Weterynarz, który przychodził na kontrolę o wszystkim wiedział. Nigdy nawet nie wszedł na halę, tylko siedział w budce z szefową i kawę pił.
3 miesiące tam zagrzałam miejsce.

Kolejna przygoda. Pracowałam jako pakowacz śmietanki do kawy znanej polskiej firmy. Normalnie sypaliśmy do tych saszetek pył z proszku serwatkowego, ale kiedy miał przyjść sanepid, opróżnialiśmy maszyny pakujące i wsypywaliśmy prawdziwą śmietankę. Zero pyłu, aksamitna w dotyku i w ogóle inny świat.

Na kilka stanowisk tylko jedna maszyna była włączona na wolnym biegu, żeby jak najmniej śmietanki poszło dla gawiedzi.
Po wyjściu sanepidu znów opróżniało się lej z tego dobrego proszku i wsypywało pył.
Zamiataliśmy halę co godzinę i za każdym razem było biało.
Zamiataliśmy pył „do kawy” i dziesiątki owadów, które wlatywały do hali i natychmiast padały martwe.

To był 1997 rok. Nie chcę nawet myśleć, jak wyrafinowane metody mają dzisiaj

Więc ja dziś, mimo, że długo byłam przeciwnikiem błonnika w innej postaci niż w warzywach, dzisiaj zapodaję go sobie dodatkowo 2 razy dziennie. I piję więcej wody, żeby wypłukiwać świństwa, ale gdy zapominam, to główka boli.

To, co piję to bomba witamin. Rozpisywałam się już o tych produktach. Dzisiaj skupię się na błonniku. Oprócz witamin, ziół i szczepów żywych kultur bakterii mam w tej szklaneczce 4 rodzaje błonnika rozpuszczalnego w wodzie.
On sobie „wysysa” toksyny z ciała.
Kolejne cztery rodzaje błonnika NIErozpuszczalnego w wodzie, czyli działającego, jak mechaniczna miotełka, wymiatająca śmieci, które przyklejają się między kosmkami jelitowymi.
Jest to jeden z drinków, który sobie zapodaję w ciągu dnia kompleksowo.

Odkąd używam tych produktów, wydarzyło się kilka rzeczy:
– Odstawiłam okulary do jazdy samochodem. Zniknęła moja kurza ślepota.
– Pozbyłam się zupełnie fal gorąca i w ogóle objawów menopauzy.
– Przestały mi wypadać włosy.
– Po kilkunastu latach przestałam budzić się o 3, 4 nad ranem. Myślałam, ze to normalne. Teraz śpię mocno całą noc bez wybudzania i budzę się najwcześniej o 6. Mogę też dłużej funkcjonować wieczorem.

Wszystko to, w pierwszym tygodniu stosowania

Zmiany miałam praktycznie natychmiastowe.
Efekt uboczny jest tylko jeden. Paniczny ból głowy i zaparcia, gdy nie pije się dużo wody przy tym błonniku. Natomiast najlepszy jest potężny kop energetyczny i jasność umysłu, jakiej dostaję każdego dnia.

Takie są moje doświadczenia z turbodrinkiem, energetykiem i minerałami na noc.

Wolę zapłacić za dobre suplementy, którym nie sposób się oprzeć, bo smaki mają bajeczne (oprócz detoksu 😂), niż potem finansować gości w białych kitlach i dogorywać.
Nie, nie, mam jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia w tym życiu i chcę się nim cieszyć, a nie wegetować. Mam dopiero 54 lata i jeszcze chcę zdziałać coś fajnego 😊

 

 

544

Pamiętaj o tym, żeby się do mnie odezwać po zakupie. Otrzymasz ode mnie dostęp do materiałów, warsztatów, szkoleń, jadłospisów, list zakupowych i wielu innych fajnych rzeczy.

Jeśli podoba Ci się ta opcja, ja skontaktuję się z Tobą i poprowadzę Cię do miejsc, w których otrzymasz dostęp do wszystkich materiałów oraz dodatkowo osobiście będę Cię uczyć.