Osądzają, Osądzają, Osądzają…

Bardzo silnym zachwianiem równowagi jest osądzanie innych ludzi, a szczególnie pogarda wobec nich. W sensie energetycznym nie ma dobrych lub złych ludzi. Są jedynie ci, którzy podporządkowują się prawom przyrody i ci, którzy wprowadzają zamieszanie w status quo. Ci ostatni zawsze w końcu podlegają działaniu sił zmierzających do przywrócenia zakłóconej równowagi.

Oczywiście często zdarza się, że człowiek wymaga osądzenia.Czy właśnie przez Ciebie? To nie puste pytanie.
Jeśli człowiek wyrządził szkodę właśnie Tobie, to tym samym przede wszystkim zakłócił równowagę, a Ty nie stanowisz źródła niezdrowego potencjału, lecz narzędzie sił zmierzających ku przywróceniu równowagi. Wówczas burzyciel spokoju dostanie za swoje, jeśli powiesz wszystko, co o nim myślisz, a nawet podejmiesz pewne kroki, w rozsądnych granicach. Lecz jeśli obiekt twojego oburzenia nie zrobił nic złego Tobie osobiście, to nie Ty powinieneś go osądzać.

Podejdźmy do tej kwestii czysto merkantylnie. Zgodzisz się zapewne, że nie ma sensu nienawidzić wilka rozszarpującego owieczkę, jeśli oglądasz to w telewizji. Poczucie sprawiedliwości popycha nas ku osądzaniu różnych ludzi. Jednak szybko staje się to nawykiem i wielu z czasem staje się profesjonalnymi oskarżycielami. W większości wypadków nie masz nawet pojęcia, co pobudziło człowieka do takiego, a nie innego postępku. Może na jego miejscu zachowałbyś się jeszcze gorzej?

Zatem takim osądzaniem wywołujesz nadmierny potencjał wokół własnej osoby.
Wychodzi na to, że w takim stopniu, w jakim oskarżony jest zły,Ty musisz być dobry. A skoro wyrosły mu rogi i kopyta,to Ty powinieneś być aniołem. Jednak jeśli nie rosną Ci skrzydła, do działania przystępują siły dążące do przywrócenia równowagi. Metody tych sił różnią się zależnie od sytuacji. Ale rezultat w swej istocie jest ten sam: dostaniesz prztyczka w nos. Zależnie od siły i formy osądzenia, prztyczek ów może być ledwo zauważalny albo tak silny, że znajdziesz się na jednej z najgorszych linii życia.

Bardzo trafny cytat na dziś. Chcociaż mamy na każdym kroku do czynienia z osądzaniem, a telewizja tylko podsyca ten jad, nie zatrzymujemy się, by pomyśleć.
Prawa natury są neutralne, bezstronne i maja nas wszystkich gdzieś, dopóki nie zaburzymy równowagi. Wtedy jednak biada każdemu, kto dopuści się osądzania innych, nie odczuwając osobistej szkody w tym momencie.
Ja dzisiaj, znając te zasady, nawet nie odważe się pomyśleć, że mogłabym potępić kogoś, kogo widze w telewizji na przykład. Szkoda by mi było siebie samej.