Koniec Z Tym! Dość! Mam Tylko 2 Miesiące Czasu

Mam wrażenie, że kręcę się w kółko.

Im więcej wiedzy zdobywam, tym coraz głupszą się wydaję. Niby powinnam być coraz bardziej oświecona, a jednak wszystko zmierza w odwrotnym kierunku.

Czuję, że narasta we mnie frustracja. I myślę nad tym. Co jest grane? Przecież podobno mamy się rozwijać. Ale czy aby na pewno?

Czy przez wszystkie wcielenia mamy się wciąż rozwijać bez końca i naprawiać rzeczy z poprzednich żyć? Jestem zmęczona tym wszystkim, co do mnie dociera. Zmęczona, zła, zniechęcona i w efekcie pogodzona z faktem, że kompletnie nic nie wiem.

I przychodzi moment… ułamek sekundy… olśnienie i mam wrażenie, że zawsze to wiedziałam. Najpierw była konstatacja faktu, że niczego nie kreuję. Już samo słowo, które pojawiło się w naszym słowniku dopiero z 30 lat temu, jest nienaturalne w odniesieniu do życia codziennego.

Kreator, Bóg, stwórca, ale nie człowiek. Nie ktoś taki, jak ja. Ani nikt inny.

To straszliwa arogancja, twierdzić, że cokolwiek tworzymy / kreujemy. Gdyby tak było faktycznie, to ten świat wyglądałby zupełnie inaczej. Tworzylibyśmy, ale tego wcale nie robimy. Kolejne zwiedzenie new age.

Czasem udaje nam się zsynchronizować z tym, co już jest. Już istnieje. Bo wszystko już jest, a my jesteśmy manifestacją jaźni bożej na tym świecie. Mamy mnóstwo talentów, których nie znamy, ale nie tworzymy niczego, a przynajmniej nie na tym poziomie świadomości.

Wyobraź sobie Milion Hitlerów na ziemii. Potem milion Stalinów. Miliard Polpotów. Gdybyśmy mieli moc tworzenia, to nawet sam Szatan spierniczałby w podskokach do innej galaktyki.

 

Nie. Nie mamy tej mocy na szczęście. Ale mamy możliwość skupienia uwagi na tyle, by energia zogniskowała się w jednym punkcie i podświetliła ten sektor, w którym jest nasz wymarzony wariant rzeczywistości.

Moim sposobem na ogniskowanie energii w sytuacji, gdy coś zaczyna mnie drażnić, jest uświadamianie: aha… wahadło jest głodne i mnie zahaczyło, a więc nie jestem pusta.

Co mam zrobić, by wahadło mnie nie zauważyło? Obniżyć poziom ważności do zera. Następnie sprawdzić, gdzie i na co wydaję moją walutę (uwagę / energię).

Jeśli każdego dnia mam pewną ilość waluty do wydania, a zależy mi na zdobyciu pewnej umiejętności, to muszę zdecydować, na co wydam moją walutę. Czyli, na czym skupię w tym dniu moją uwagę.

Im więcej rzeczy przyciągnie te uwagę, tym mniej jej zostanie na mój cel. Zatem robię listę priorytetów i nie odstępuję od niej ani na milimetr.

Chcę za dwa miesiące osiągnąć pewną sprawność. Od teraz koniec jutuba, koniec facebooka oprócz pracy i koniec spędzania czasu na głupotach. Mój cel jest najważniejszy. Ten dziennik mi w tym pomaga.

Teraz tylko transerfing i podnoszenie energetyki, żeby jak najszybciej zsynchronizować się z moim celem.

Niech rzeczywistość rozwija czerwony dywan.