Walczę ze sobą.
Walczę o coś tam.
Walczę o siebie.
Walczę o wszystko ze wszystkim i wszystkimi.
Wciąż słyszę wokół to słowo. Walka i walka i walka. Jakby się jakaś wojna działa na wszystkich poziomach naszego życia.
Walczę z nawykami, z czymkolwiek, co jest w nas.
I tak się zastanawiam, po co jest walka? Żeby wygrać, żeby odnieść sukces w starciu z kimś lub z czymś i w efekcie to coś, lub kogoś pokonać, zniszczyć i unicestwić.
Czyli walczyć ze sobą, pokonać siebie, zniszczyć i unicestwić.
I co zostanie?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie umiem też zrozumieć, jak bardzo trzeba mieć negatywny stosunek do siebie samego, żeby wciąż w kółko powtarzać jak nakręcony, walczę ze sobą.
I to wszystko dzieje się na poziomie nieświadomym, ale twórczym.
Dlatego będę zawsze powtarzać jak mantrę – obserwuj swoje myśli. Za myślami idą słowa, za słowami czyny, za czynami nowe…. przyzwyczajenia, z którymi nie trzeba walczyć 🙂

Napisz do mnie na Messenger